Krucha ochrona drzew. O walce społeczników z #lexszyszko

Jeden duży buk wytwarza tyle tlenu, co około 1700 małych, 10-letnich buczków. Oto dlaczego tak potrzebne są, zwłaszcza w miastach, duże drzewa. I dlaczego ich ochrona przed wycinaniem jest tak konieczna. Zmiana prawa niemal znosząca tę ochroną musiała natrafić na nasz sprzeciw.

W polskim systemie prawnym od lat 90-tych XX w. zasady dotyczące gospodarowania drzewami były zapisane w ustawie. Ustawa nigdy nie obejmowała drzew bezwzględną ochroną – tej podlegają, choć nie nieodwołalnie, tylko pomniki przyrody, czyli drzewa największe, najoryginalniejsze lub najbardziej okazałe. Prawo chroniące drzewa nakłada jednak pewne obowiązki na właścicieli drzew – konieczność uzyskania zezwolenia na wycięcie (z wyjątkami), uiszczenie opłaty za usunięcie drzewa (z wyjątkami) lub nasadzenie nowych drzew w zamian (w pewnych sytuacjach). Ustawa przewiduje też kary za niszczenie drzew, np. ogławianie, które może mieć negatywne skutki, również dla bezpieczeństwa i stabilności drzewa. A także za wycinanie drzew bez zezwolenia. Ostatecznie, to urzędnik musi podjąć decyzję, czy wnioskowane do wycięcia drzewo naprawdę zagraża bezpieczeństwu, czy też uniemożliwia przeprowadzenie inwestycji. Musi przy tym wziąć pod uwagę zarówno interes właściciela działki/inwestora, jak i interes publiczny. Urzędnik nie ma więc obowiązku wyrażenia zgody na wycięcie drzewa. Oznacza to ograniczenie prawa własności w imię ochrony środowiska, na jakie pozwala Konstytucja RP (art. 31 ust. 3). Ograniczenie takie może być nałożone tylko w drodze ustawy, a więc na gruncie prawa krajowego, nie miejscowego.

Zamach na drzewa – gry wstępne

W połowie 2016 r. z Ministerstwa Środowiska wyszedł projekt nowelizacji  ustawy o ochronie przyrody i niektórych innych ustaw. Fundamentalnej zmianie miał ulec rozdział 4 „O ochronie terenów zieleni i zadrzewień”. Cała ochrona drzew miała zostać przeniesiona na gminy. To one, poprzez uchwały rad gmin, miały określać zakres ochrony drzew (lub jej brak). Skutkowałoby to oczywistym chaosem prawnym, gminy mogłyby ze sobą „konkurować” o inwestorów jak najmniejszymi wymaganiami wobec nich w kwestii postępowania z drzewami na gruntach „inwestycyjnych”. To wtedy społecznicy skupieni wokół Stowarzyszenia Ochrony Drzew „miastoDrzew” z Wrocławia, ze wsparciem lokalnego koła Partii Zieloni, założyli internetową petycję „Ratujmy drzewa”. W masie innych planowanych zmian ochrona takiego elementu przyrodniczego (a nierzadko i kulturowego) jak drzewa nie była specjalnie zauważana, szczególnie przez duże organizacje, dlatego inicjatywa musiała mieć oddolny charakter.

Ministerstwo otrzymało wtedy wiele uwag dotyczących planowanych zmian, także wskazujących na niezgodność przepisów z Konstytucją. Również niektóre resorty wypowiadały się negatywnie o projekcie – np. Ministerstwo Infrastruktury, Ministerstwo Rolnictwa, a nawet Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Spowodowało to zmianę projektu. Ale w październiku 2016 r. światło dzienne ujrzał już nowy projekt nowelizacji, ograniczający ustawową ochronę drzew.

Osoby fizyczne byłyby zwolnione z obowiązku uzyskania zezwolenia na wycięcie drzewa, jeśli nie byłoby to połączone z działalnością gospodarczą. Również rolnicy, w przypadku przywracania gruntów do użytkowania rolniczego, nie musieliby mieć takiego zezwolenia. Ponadto zwiększone miały być obwody drzew, które można by wycinać bez zgody władz, ale też nie ponosić opłaty w razie ich usunięcia.

Projekt umożliwiał też gminom zmniejszanie ochrony drzew, czyli zwiększał prawo właścicieli nieruchomości do swobodnego dysponowania drzewami. Nigdy nie został on jednak poddany konsultacjom społecznym.

Zamach na drzewa – dokonany

Temat na jakiś czas ucichł, by w grudniu 2016 r. ten ministerialny projekt, dotyczący tylko rozdziału 4 „O ochronie terenów zieleni i zadrzewień, złożyli posłowie. Zawierał on „małą” zmianę, jeszcze bardziej zmniejszającą ochronę drzew – poprzez stworzenie gminom możliwości zniesienia ochrony drzew CAŁKOWICIE. Wtedy właśnie Kongres Ruchów Miejskich włączył się do działania. Zrozumienie, że proponowane przepisy są szkodliwe było dużo większe niż w lipcu. W Sejmie gorącym tematem były jednak wtedy ustawy dezubekizacyjna i budżetowa, i temat drzew nie przykuwał uwagi posłów. Proces legislacyjny postępował tak szybko, że udało nam się jedynie wysłać posłom emaile. Bez skutku, więc naprędce stworzyliśmy petycję do senatorów: Senatorowie, uratujcie drzewa! Udało się to dzięki zaangażowaniu stowarzyszenia Miasto Jest Nasze z Warszawy i stowarzyszenia „miastoDrzew” oraz cichej pomocy koła wrocławskiego Partii Zieloni.

2. senatorowie uratujcie drzewa grudzień 2016

Wszelkie nadzieje na jakikolwiek protest w tej sprawie rozwiał jednak senator Aleksander Pociej (PO, warto pamiętać…), twierdząc, że ustawa jest co do zasady dobra, tylko sposób jej uchwalenia nie. Ustawa bowiem została przyjęta przez posłów w Sali Kolumnowej, podczas okupacji przez opozycję mównicy w Sali Plenarnej. Senatorowie szybko zaaprobowali więc projekt zmian w ustawie o ochronie przyrody, mimo otrzymania przez zaniepokojonych mieszkańców Polski ponad 7 tysięcy emaili z petycją (patrz obok). Był koniec grudnia 2016 r.

Ostatnią deską ratunku był prezydent Andrzej Duda (do przeczytania obok). Prezes zarządu Kongresu Ruchów Miejskich wystosował do niego oficjalny list z prośbą o niepodpisywanie nowelizacji i otworzenie szerokiej społecznej debaty na ten doniosły temat. Nic takiego się nie wydarzyło. Przed końcem roku Andrzej Duda podpisał ustawę, która weszła w życie 1 stycznia 2017 r.

Wielkie drzew cięcie

Zgodnie z naszymi przewidywaniami Polacy przystąpili do masowego wycinania drzew. Nowe przepisy nie tylko pozwalały na swobodne cięcie osobom fizycznym i rolnikom, ale także na naciąganie prawa. Na przykład we Wrocławiu inwestor wyciął dęby na działce naprzeciwko słynnej Kredki i Ołówka – akademików Uniwersytetu Wrocławskiego. Jednocześnie dla tej działki, która była własnością osoby prawnej, tj. firmy, toczyła się procedura uchwalania planu miejscowego. Istnieje więc podejrzenie, że usunięcie drzew miało wpłynąć na władze miasta w kwestii zapisów w MPZP. Zwiększone wycinki w Krakowie popchnęły do działania znaną artystkę i performerkę Cecylię Malik, która zapoczątkowała ruch Matki-Polki na wyrębie.

Zdjęcia kobiet karmiących piersią malutkie dzieci na pniakach i kłodach zwalonych drzew obiegły nie tylko Polskę, ale i świat: https://www.theguardian.com/environment/2017/apr/07/polish-law-change-unleashes-massacre-of-trees

W Warszawie Miasto Jest Nasze nagłośniło m.in. wycinkę przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście. Działka, która wyglądała jak skwer, w ciągu kilku godzin zrobiła się zupełnie łysa. Kontrowersje dotyczyły też wycinek drzew pod przywrócenie użytkowania rolniczego, jak niedaleko Sławy[i].

(Nie)wielkie nadzieje

Kwestia żywiołowego usuwania drzew odbijała się w mediach szerokim echem. Aż Jarosław Kaczyński, szef rządzącej partii, zapowiedział, że zostaną wprowadzone do ustawy poprawki. W międzyczasie część gmin pouchwalała własne, jeszcze bardziej liberalne, zasady gospodarowania drzewami w swoich granicach. Byliśmy już w trakcie pisania własnych, społecznych poprawek do Sejmowej Komisji Petycji, jednak nowy projekt posłów PiS pozwolił nam na „dowiązanie się” do niego. Żeby zwiększyć szanse powodzenia skupiliśmy się tylko na trzech kwestiach, uznanych przez nas za najważniejsze, a jednocześnie możliwe do zaaprobowania przez partię rządzącą:

  1. Przywrócenie uzgodnień RDOŚ dla wycinek drzew wzdłuż dróg.
  2. Wprowadzenie dla osób fizycznych konieczności zgłoszenia zamiaru wycięcia drzewa, przy jednoczesnym daniu możliwości gminom wniesienia sprzeciwu w 8 przypadkach.
  3. Zmniejszenie obwodów drzew, w tym wprowadzenie podziału na trzy kategorie drzew, zamiast dwóch oraz zmiana wysokości ich mierzenia (tuż nad ziemią), a także wielkości powierzchni pokrytej przez krzewy – które można usuwać bez zezwolenia.

Powyższe propozycje przedstawiliśmy na sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa w dniu 7 marca 2017 r. Udało nam się zainteresować nimi zastępczynię przewodniczącego Komisji, Annę Paluch z PiS. Kolejna wersja projektu nowelizacji zawierała już część rozwiązań forsowanych przez stronę społeczną. Tym razem jednak nie było szybkiego uchwalania zmian. Komisja zbierała się jeszcze kilkukrotnie (przedstawiciele KRM zawsze byli obecni i zabierali głos) i za każdym razem wprowadzane były jakieś poprawki. W tym samym czasie obywatele i obywatelki Polski mogli wysyłać do posłów i posłanek petycję ws. przyjęcia poprawek społecznych, jak nazwaliśmy proponowane przez nas zmiany („Posłowie! Uratujcie drzewa!” można było podpisywać na stronie www.uratujciedrzewa.pl ).

3. posłowie uratujcie drzewa marzec 17

Ostatecznie nie byliśmy do końca zadowoleni z kształtu nowelizacji przyjętej przez Sejm, mimo wartości rezygnacji z zapisów dających możliwość gminom pomniejszania ochrony ustawowej, dlatego zdecydowaliśmy się wysłać jeszcze emaile do senatorów. Chcieliśmy m.in. przywrócenia jawnego rejestru zgłoszeń, na wzór rejestru wniosków o zezwolenie na wycięcie drzew, większej ochrony krzewów, zmianę zasady mierzenia obwodów drzew do usunięcia ze 130 cm do 5 cm nad ziemią, czy rozszerzenia katalogu przypadków, w którym organ może wnieść sprzeciw, o gminne formy ochrony przyrody.

Senatorowie wnieśli jedynie poprawkę dotyczącą wysokości mierzenia drzew do usunięcia – 5 cm stąd, że w przypadku nielegalnej wycinki pomiar na (uprzedniej) wysokości 130 cm nie jest możliwy, więc nie da się określić wielkości wyciętego drzewa. Pozytywne zaskoczenie było tym, że wprowadzili podział drzew na trzy kategorie w miejsce dwóch, a w ich obrębie obniżyli obwody, przy których można usuwać drzewo bez zezwolenia. Wprowadzili więc zapisy z wcześniejszych poprawek społecznych, co w sumie było zadowalającym rezultatem.

Nie taki mały sukces

Co więc przeszło z proponowanych społecznych poprawek?

  1. Przywrócenie uzgodnienia RDOŚ dla usuwania drzew przydrożnych.
  2. Obniżenie obwodów drzew, w tym wprowadzenie podziału na trzy grupy drzew, zamiast dwóch i wysokości ich mierzenia oraz wielkości powierzchni pokrytej przez krzewy, które można usuwać bez zezwolenia (za sprawą Senatu), ale tylko w przypadku drzew.
  3. Wprowadzenie instytucji zgłoszenia dla osób fizycznych zamiaru wycięcia drzewa, analogicznej do zgłoszenia w prawie budowlanym, wraz z możliwością wniesienia sprzeciwu przez gminę w 8 przypadkach. Ale sprzeciw dopuszczony tylko w kilku przypadkach, w tym nieuwzględnienie gminnych form ochrony przyrody jako podstawy do wniesienia sprzeciwu[ii]

4. lexszyszko timeline

Co jeszcze się pojawiło w nowelizacji, niezależnie od społecznych poprawek?

  •  Posłowie i posłanki zlikwidowali możliwość jeszcze większego ograniczania ochrony drzew przez gminy, co było jednym z kluczowych zapisów w LexSzyszko.
  •  Scedowali ponownie ustalenie stawek opłaty za 1 cm obwodu wycinanego drzewa na Ministra Środowiska. Ostatecznie minister Jan Szyszko przedstawił bardzo niskie opłaty, bez konieczności waloryzowania ich co roku.
  •  Sformułowali delegację dla Ministra Środowiska w sprawie określenia warunków dla uznawania tworów przyrody żywej i nieożywionej za pomniki przyrody (późniejsze uwagi społeczne do projektu tego rozporządzenia zostały uwzględnione).

Jak udało się odnieść ten sukces?

W opracowanie społecznych poprawek był zaangażowany Instytut Drzewa, stowarzyszenie miastoDrzew i wrocławskie koło Zielonych (nieoficjalnie). Kampanię przygotował i poprowadził KRM, zrzeszający wiele organizacji zajmujących się sprawami miejskimi z całej Polski. Poprawki wspierał m.in. Greenpeace, zachęcając w mediach społecznościowych do poparcia petycji. Była to naprawdę dobrze przygotowana kampania lobbingowa ze strony organizacji społecznych. Ale też czas był odpowiedni. Partia rządząca była chyba zaskoczona konsekwencjami swojej nowelizacji (a może, jak mówili złośliwi, kto już miał wyciąć, ten wyciął). Naprędce przygotowała projekt, który jednak sytuacji za bardzo by nie zmienił. W tamtym czasie, społecznicy ze swoimi przemyślanymi zmianami mogli być tym, czego akurat PiS potrzebowało – wsparciem merytorycznym. Oczywiście, mimo że społeczne poprawki nie odnosiły się do wszystkich zmienionych w grudniu 2016 r. przepisów i skupiały na ledwie kilku kwestiach, ostatecznie politycy nieco wybili projektowi zęby. Biorąc pod uwagę realia i to, że generalnie partia rządząca nie szukała pomocy ani podpowiedzi, sukces ruchów miejskich był niemały.

 

[i] https://zielonagora.wyborcza.pl/zielonagora/7,35182,21382811,efekt-szyszki-rolnik-tnie-hektary-wyjatkowego-lasu-zdjecia.html
[ii]    Poza pomnikami przyrody – jeden z przypadków, kiedy gmina może wnieść sprzeciw, to wtedy, gdy dane drzewo spełnia kryteria uznania go za pomnik przyrody (czyli nawet nie musi nim być)


Aleksandra Zienkiewicz

Miejska aktywistka od 2012 r., między innymi działaczka Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia i Akcji Miasto; współzałożycielka i wieloletnia przewodnicząca Stowarzyszenia Ochrony Drzew „miastoDrzew”; Inicjatorka i współautorka działań przeciwko #LexSzyszko oraz prób jego naprawy w latach 2016-2017. Od grudnia 2018 r. pracuje w Zarządzie Zieleni Miejskiej we Wrocławiu.


1 komentarz

Skomentuj


Copyright © 2020 KRM | Strony internetowe Trojka Design